W ostatnich miesiącach podczas rozmów z klientami o organizacji wydarzeń dla pracowników kilkukrotnie pojawił się temat wydzielenia specjalnej strefy VIP dla zarządu.
Co istotne — w żadnym z tych spotkań nie uczestniczyli członkowie zarządu.
Chciałabym poruszyć temat sensowności tworzenia takich stref w dzisiejszych realiach oraz zastanowić się, czy nadal warto je organizować?
To oczywiście moje subiektywne zdanie — ale poparte 21-letnim doświadczeniem w branży eventowej oraz nieustannym słuchaniem tego, co naprawdę mówią pracownicy. Bo to oni — obok klientów i zarządu — są jednym z trzech filarów każdej zdrowej i zyskownej organizacji.
Czym jest strefa VIP?
Strefa VIP to wydzielona przestrzeń podczas wydarzenia, oferująca wyższy standard obsługi, lepsze jedzenie, wygodniejsze miejsca czy bardziej ekskluzywne napoje. W kontekście wydarzeń firmowych — szczególnie tych skierowanych do pracowników — taka strefa często przeznaczona jest dla zarządu lub wyższej kadry menedżerskiej.
Ale czy takie rozwiązanie, rodem z lat 90., przystaje do współczesnych realiów rynku pracy?
Jak wygląda dzisiejszy rynek pracy?
Przez ostatnie lata polski rynek pracy określano mianem „rynku pracownika”. Pracodawcy — w szczególności w sektorze prywatnym — zmagali się z niedoborem talentów, rosnącą rotacją i koniecznością tworzenia atrakcyjnych ofert nie tylko finansowych, ale też kulturowych i rozwojowych. Pokolenie Y, a dziś także Z, oczekuje od pracy sensu, elastyczności i autentyczności — a nie tylko stabilności czy prestiżu.
Jednak rok 2024 i początek 2025 przynoszą istotne zmiany. Wzrost inflacji, niepewność geopolityczna, spowolnienie w branżach technologicznych i przemysłowych, a także fala restrukturyzacji i redukcji etatów — to sygnały, że sytuacja się przechyla. Coraz częściej mówi się o „powrocie rynku pracodawcy”, zwłaszcza w dużych organizacjach, gdzie rośnie kontrola kosztów, a także rola twardego zarządzania.
Czy to oznacza, że pracodawcy znów mogą wracać do sztywniejszych, hierarchicznych modeli? Zdecydowanie nie.
Eksperci — od Jacka Santorskiego po prof. Andrzeja Blikle czy analityków Deloitte — są zgodni: nawet w warunkach gospodarczej presji nie można budować przewagi konkurencyjnej w oparciu o strach, dystans i relacje typu „folwark”. Dzisiejszy rynek pracy to złożona przestrzeń wzajemnych oczekiwań, w której lojalność buduje się przez szacunek, partnerską komunikację i autentyczne zainteresowanie dobrostanem pracowników.
W dodatku — ogromną część firm czeka fala sukcesji pokoleniowej i konieczność adaptacji modeli zarządzania do nowych realiów. W tej perspektywie utrwalanie symbolicznych barier — jak osobna, „lepsza” strefa dla zarządu — staje się nie tylko archaiczne, ale i ryzykowne wizerunkowo.
Dlaczego strefy VIP mogą być problematyczne?
Jeśli uznajemy, że wyzwaniem jest zarówno pozyskanie dobrych klientów, jak i zatrzymanie wartościowych pracowników, to warto unikać błędów — nawet w pozornie błahych kwestiach, takich jak strefa VIP na firmowym wydarzeniu.
Zadajmy sobie pytanie: czy podczas eventu dla klientów przygotowalibyśmy dla siebie specjalną strefę VIP z lepszymi udogodnieniami niż te dostępne dla wszystkich gości?
Oczywiście, że nie.
Dlaczego więc wiele firm nadal stosuje takie praktyki podczas wydarzeń dla pracowników?
Tworząc strefy VIP, nieświadomie komunikujemy: „Jesteśmy lepsi, zasługujemy na więcej”.
Psychologiczne aspekty stref VIP
Z perspektywy psychologii organizacji, takie działania mogą prowadzić do poczucia wykluczenia wśród pracowników. Zamiast budować wspólnotę, tworzymy podziały. Takie symbole są odbierane jako demonstracja siły, a nie dowód odpowiedzialnego przywództwa.
Jacek Santorski mówi wprost: polski biznes wciąż zmaga się z dziedzictwem „folwarcznego modelu zarządzania”, opartego na hierarchii, karności i podkreślaniu różnic statusowych. Tymczasem przyszłością jest versatile leadership — czyli przywództwo elastyczne, empatyczne, dopasowane do kontekstu i ludzi.
Liderzy w takich firmach nie budują dystansu — oni budują zaufanie.
Wspólnota, a nie podział
Wydarzenia firmowe powinny być okazją do budowania solidarności i motywacji. Niezależnie od stanowiska — czy jesteś sprzątaczką, sekretarką, pracownikiem produkcji, dyrektorem czy prezesem — tego dnia wszyscy powinniśmy być równi.
Na co dzień różnią nas obowiązki, wynagrodzenia i zakres odpowiedzialności.
Podczas firmowego eventu te różnice powinny się zacierać. To dzień wspólnoty.
Proste, a skuteczne rozwiązania
Zarząd nie musi uczestniczyć w całym wydarzeniu.
Wystarczy obecność przez kilka godzin, podczas których liderzy będą wśród swoich ludzi, rozmawiając, pytając, słuchając. Taka postawa buduje zaufanie i pokazuje, że każdy pracownik jest ważny.
Lepiej być obecnym przez trzy godziny, niż cały dzień siedzieć w odizolowanym namiocie z lepszym jedzeniem.
Dlaczego warto nas wybrać? Na zakończenie
Jeśli szukacie organizatora eventu, który nie tylko zadba o bezbłędną produkcję, ale także będzie Waszym doradcą — kimś, kto naprawdę troszczy się o wizerunek Waszej firmy i Waszych ludzi — jesteśmy do Waszej dyspozycji.
Nie boimy się powiedzieć wprost: czas zlikwidować strefy VIP dla zarządu na wydarzeniach dla pracowników.
A może, drogi Prezesie, kontynuujesz tę praktykę tylko dlatego, że nikt do tej pory nie pokazał Ci, jak to wygląda z boku?
Dziś wystarczy odwagi i dobrej woli, by zacząć inaczej.
Z większym szacunkiem. Z większą wspólnotą. Z lepszym efektem.
Maja Dylczyk. Prezes Zarządu